Wszystko się liczy!

Po co nam w życiu matematyka i kiedy zacząć jej nauczać?

Chciałbyś, aby twoje dziecko polubiło matematykę, a liczenie stało się dla niego ciekawe? Nie musisz czekać na moment rozpoczęcia edukacji szkolnej. Już trzylatek może oswajać się z cyframi. Jak to zrobić?

Korzyści z matematyki

Od dawien dawna matematyka jest nazywana królową nauk. Wydaje się trudną dziedziną wiedzy, wymagającą znajomości licznych zasad, praw i perfekcyjnego operowania liczbami. Tymczasem okazuje się, że liczenie może stać się fascynującym zajęciem już dla kilkulatków. Korzyści dla dziecka jest wiele, znacznie więcej niż tylko dobre oceny w szkole:

  • Zastosowanie w codziennym życiu – matematyka nie kończy się na wykonywaniu szkolnych obliczeń, zdobyta wiedza ma zastosowanie każdego dnia.,
  • Prawidłowe rozumowanie – poznawanie reguł matematycznych nie ogranicza się do jednego przedmiotu szkolnego. Chłonny dziecięcy rozum potrzebuje stymulowania, co przekłada się również na inne dziedziny.
  • Logiczne myślenie – zadania, choćby w formie zabawy, uczą logicznego myślenia oraz wnioskowania. Matematyka jest nie tylko światem liczb, lecz również wzajemnych powiązań i zależności.
  • Gimnastyka dla mózgu – liczenie utrzymuje mózg w świetnej kondycji, ale też ćwiczy wytrwałość i systematyczność w działaniu
  • Inwestycja w przyszłość – znajomość matematyki nie polega na zdobywaniu dobrych ocen w szkole. Wpływa pozytywnie na naukę innych przedmiotów oraz otwiera wiele możliwości w przyszłym życiu.

Kiedy można zacząć uczyć dziecko matematyki? Jak najwcześniej! Już u maluchów warto rozbudzać ciekawość wiedzy. Oczywiście powinno się to odbywać w naturalny sposób, bez zbędnego nacisku czy przymusu. Pamiętaj, że każde dziecko rozwija się w indywidualnym dla niego tempie.

W jaki sposób uczyć dziecko matematyki?

Aby zainteresować dziecko światem matematyki, warto sięgnąć do tego, co maluchom jest najbliższe, czyli do zabaw i przykładów z życia codziennego. Pokaż więc dziecku, że musisz wiedzieć, ile potrzebujesz pieniędzy na bilet, a ile na lizaka, że przed wyjściem z domu sprawdzasz liczbę kresek na termometrze, a przygotowując posiłki, odmierzasz składniki. Koniecznie róbcie to razem, w spokojnej atmosferze, w naturalny sposób.

W jaki sposób dziecko uczy się najlepiej?

Pamiętaj, że dziecko bardzo często chciałoby być takie jak mama i tata, jest więc spora nadzieja na to, że będzie chciało cię naśladować. Bawcie się klockami, liczmanami, sięgnij po książeczki odpowiednie do wieku malca. Skorzystaj też z elektronicznych narzędzi edukacyjnych, które łącząc wiedzę doświadczonych ekspertów i atrakcyjną formę, z pewnością zainteresują małego matematyka. Jednym z wartościowych narzędzi do nauki matematyki, z którym warto się zapoznać, jest platforma ”Albert” , którą obecnie można przetestować za darmo.

Możesz mieć pewność, że wczesne rozbudzanie w dziecku zainteresowań matematycznych zaprocentuje w przyszłości. Codzienny, naturalny kontakt z matematyką jest nie tylko świetnym sposobem na spędzanie wolnego czasu, ale też inwestycją w uczniowską przyszłość.

Wyzwania edukacji w czasie pandemii. Nowe narzędzia edukacyjne

Pandemia dotknęła niemal każdej dziedziny życia, również nauczania. Z dnia na dzień szkoła musiała zacząć funkcjonować w rzeczywistości wirtualnej. Nie ominęło to również "królowej nauk" – matematyki. Okazało się, że nawet trudne treści można przekazać zdalnie.

Pandemiczne czasy

COVID-19 sprawił, że zmianie uległo prawie wszystko. Szkoła, a dla wielu osób również praca, przeniosły się w warunki domowe. Każdy z nas musiał się odnaleźć w nowych okolicznościach, z towarzyszącym wciąż lękiem o zdrowie – swoje i najbliższych. Wprowadzanie zmian nie obyło się bez sporych trudności, szczególnie w nauczaniu. W edukacji, opartej do tej pory na metodach tradycyjnych i stacjonarnych, zabrakło wypracowanych narzędzi na wypadek funkcjonowania w świecie wirtualnym. Właśnie ta konieczność uwydatniła siłę internetu. Okazało się, że dosłownie wszystko jest na wyciągnięcie ręki – wiedza, możliwość spotkań czy szkolne zaliczenia. Nowych rozwiązań zaczęli poszukiwać nie tylko nauczyciele, ale również rodzice.

Rodzice i dzieci w pandemii

Pandemia sprawiła, że w rodzinach zmieniła się przede wszystkim perspektywa. Zaburzone zostało to, co do tej pory wydawało się nienaruszalne i funkcjonowało dość dobrze. Do tej pory rodzice codziennie wychodzili z domu do pracy, dzieci do szkoły lub przedszkola. Po powrocie był czas na posiłek, odrabianie lekcji i zajęcia dodatkowe. W wielu domach zainteresowanie dziecięcą nauką ograniczało się do pytania: "Jak w szkole?". I tyle wystarczyło. Pandemia sprawiła, że rodzice stanęli przed nowym wyzwaniem. Próbując wykonywać obowiązki zawodowe, musieli nie tylko zorganizować naukę od strony logistycznej (sprzęt komputerowy, łączenie online z nauczycielami, pomoc w logowaniu się), ale też wytłumaczyć dziecku trudne dla niego treści.

Jak wspierać dziecko w nauce zdalnej?

Zorganizowanie nauczania zdalnego wymagało od wielu rodziców przypomnienia sobie treści z czasów własnej edukacji lub szukania źródeł, z których można czerpać wiedzę. Na wagę złota okazały się materiały merytorycznie przygotowane na najwyższym poziomie, a jednocześnie atrakcyjne dla młodego użytkownika.

Narzędzia edukacyjne dla dzieci

Narzędzia edukacyjne mają być wsparciem w nauczaniu dzieci, ale też w samodzielnym przyswajaniu treści. Aby spełniły swoje funkcje, muszą być maksymalnie dopasowane do dziecka – jego wieku, potrzeb i możliwości. Platforma do nauki matematyki ”Albert” jest jednym z takich właśnie narzędzi. Aplikacja została stworzona dla użytkowników w dwóch przedziałach wiekowych (Junior 3–9 lat i Albert 10–16 lat), co pozwala na efektywne korzystanie z jej zasobów. U maluchów, które jeszcze nie rozpoczęły edukacji szkolnej, ciekawość matematyczną rozbudza się poprzez zabawę, a starsze dzieci zdobywają i utrwalają wiedzę opartą na podstawie programowej. Platforma została opracowana przez doświadczonych nauczycieli i pedagogów, aby osiągnąć jak najlepsze cele nauczania.

Cechy dobrego narzędzia edukacyjnego

”Albert” spełnia wszystkie cechy dobrego narzędzia, maksymalnie wspierając dzieci i rodziców w ich trudnym zadaniu. Rodzice mogą być pewni, że dziecko korzysta z wysokich jakościowo treści. Pandemia pokazała, że istnieje duża potrzeba rozwoju właśnie takiego obszaru edukacji – dostępnego online, w każdym momencie i z różnych miejsc świata.

Matematyka? Żaden kłopot. Albert pomoże

Lepsze oceny w szkole, chęć do nauki i brak strachu przed matmą. W Polsce dostępna jest już aplikacja do nauki matematyki, którą doceniły setki tysięcy rodzin na świecie. Teraz można z niej korzystać zupełnie za darmo.

– Najlepsze w Albercie jest to, że można samemu wybierać poziom zaawansowania – mówi Marta, mama 9-letniego Maćka i 5-letniej Oli. – Matematyka jest wyjaśniona w zrozumiały sposób, a dzieciaki się taką nauką nie nudzą – dodaje.

Albert to aplikacja do nauki matematyki, przygotowana przez doświadczonych nauczycieli i dostosowana do szkolnego programu nauczania. Na całym świecie korzysta z niej już ponad 200 tysięcy rodzin, a od pewnego czasu jest dostępna jej polska wersja. Można się do niej zarejestrować i pobrać ją poprzez stronę www.hejalbert.pl . Teraz jest udostępniona zupełnie za darmo, i to do odwołania.

– Dzięki temu łatwiej nam uczyć się zdalnie w czasie pandemii – mówi Marta. – Syn odrobił zaległości, które się nagromadziły jeszcze w ubiegłym roku, ma teraz same dobre oceny.

Jak pokonać strach dziecka przed matematyką?

Nauka dostosowana do wieku

Maciek tak zaprzyjaźnił się z Albertem, że korzysta z niego codziennie, niezależnie od tego, czy ma zadane coś z matematyki w szkole, czy nie.

– Najpierw robiłem tam zadania z tematów, które już wcześniej były na lekcji. Ale potem tak się zainteresowałem, że teraz jestem dalej niż reszta klasy.

Dzięki Albertowi Maciek znacznie poprawił wyniki w nauce matematyki, wcześniej było z tym nie najlepiej.

– Wiedzieliśmy, że synowi potrzebna jest pomoc, że nie jest matematycznym orłem i ma spore zaległości – tłumaczy Marta. – Próbowaliśmy pomóc mu sami, ale zupełnie nie miał motywacji. A wiadomo, że dzieciaki lubią korzystać z tableta, więc pomyśleliśmy, że warto zainstalować tę aplikację i zobaczyć, co będzie dalej. No i mały wciągnął się, ma zabawę i naukę w jednym.

Widząc, jak starszy brat „bawi się” nową aplikacją, Albertem zainteresowała się 5-letnia Ola. Jako przedszkolak miała już trochę podstawowych umiejętności w liczeniu, a forma graficzna przedstawionych w aplikacji zadań bardzo ją zaciekawiła.

– Spróbowała i uznała, że to świetna zabawa – mówi mama dziewczynki. – Nie chcemy jej na razie kupować własnego tableta, więc pożycza od brata. I ćwiczy zapamiętale, czasem trudno ją od tego oderwać – śmieje się Marta.

Efektywna nauka, czyli jak odrabiać lekcje

Pozytywne podejście

Aplikacja jest tak zbudowana, żeby pobudzać w dzieciach chęć pokonywania kolejnych matematycznych wyzwań. Koniec każdego ćwiczenia to pozytywny feedback, dzięki czemu w dzieciach rośnie pewność siebie i motywacja.

– Trzeba zobaczyć, jaką radość ma Ola, gdy aplikacja „świętuje” jej sukces – mówi Marta. – Czuje się coraz bardziej pewna siebie i swoich umiejętności.

Albert daje dużo radości z nauki i – co istotne szczególnie w przypadku najmłodszych dzieci – nie nudzi się. Realizuje ideę „nauki przez zabawę”, co jest jedną z najskuteczniejszych metod przyswajania wiedzy.

Obecnie dostępna jest polska wersja aplikacji dla dzieci od 3 do 9 lat. Maciek czeka na polską wersję dla starszych uczniów, w wieku od 10 do 16 lat – informacje o niej pojawią się na stronie www.hejalbert.pl . To narzędzie pozwoli mu na kontynuowanie przyjemnej nauki matematyki do końca podstawówki oraz w pierwszych klasach liceum.

Siedem sekretów, czyli jak zafascynować dziecko matematyką

Czy chcesz, żeby twoje dziecko nie miało problemów z matematyką? Chcesz mu pomóc, ale przecież nie o to chodzi, by spędzać godziny na samym przekonywaniu go do konieczności nauki! Oto 7 sposobów na to, by matematyka była przyjemnością, a nie koszmarem.

Matematyka to zmora większości dzieci w wieku szkolnym. W dużej mierze odpowiada za to sposób przekazywania wiedzy, który nie sprzyja rozwojowi kompetencji matematycznych, co widać niestety w wynikach. Najnowsze (2019/20 r.) badanie TIMSS , mierzące osiągnięcia matematyczne i przyrodnicze uczniów czwartej i ósmej klasy szkoły podstawowej, nie wypada dla nas najlepiej. Na 58 krajów Polska zajęła, w zakresie matematyki, 26. miejsce, spadając tym samym aż o 9 pozycji względem poprzedniego rankingu z 2015 roku.

Nie jest więc dobrze, ale my – jako rodzice – mamy niestety raczej niewielki wpływ na to, w jaki sposób matematyka jest przekazywana w szkole. Mamy za to wpływ na to, w jaki sposób sami dopingujemy dziecko do nauki. Co robimy poza szkołą i zanim jeszcze dziecko do niej pójdzie, żeby zafascynować je matematyką już od najmłodszych lat i utrzymać tę fascynację. Mimo trudności, jakie wynikają z takiego, a nie innego sposobu nauczania przedmiotu.

Sekret pierwszy – licz od małego

Małe dzieci niemal wszystko uważają za zabawę – kiedy z dwulatkiem liczysz, ile ma klocków lub ile kaczuszek widzi na stawie, nie jest to dla niego nauka matematyki, tylko świetna zabawa. Wykorzystuj więc okazje, które się nadarzają na co dzień – pytaj, ile jest jabłek na stole, a ile ich będzie, gdy zjemy dwa z nich?

„Matematyka jest produktem myśli ludzkiej, niezależnej od doświadczenia, jednak wspaniale pasuje do świata realnego i tak świetnie go tłumaczy.” Albert Einstein

Świetną okazją do liczenia są uwielbiane przez dzieci różnego rodzaju kolekcje. Dzieci kolekcjonują karty, żołędzie, figurki, guziki, wszelkie „skarby”. Potrafią spędzać całe godziny na ich grupowaniu, przeliczaniu, dzieleniu i dodawaniu. Wystarczy, żebyśmy do tej zabawy dodali czasem niewinne inspiracje, jak na przykład sugestię, by sprawdzić, ile jeszcze zostało kart do zebrania pełnej kolekcji lub pytania – ile żołędzi zmieści się w pudełku, a ile trzeba ich jeszcze zebrać, żeby dopełnić kolejne? A potem iść na spacer w poszukiwaniu odpowiedniej ilości „skarbów” do kolekcji, skrupulatnie odliczając, ile jeszcze pozostało.

Kiedy dziecko odkrywa istnienie pieniędzy – z pewnością będzie je zbierać w skarbonce. Tego momentu też warto nie przegapić i wykorzystać do ćwiczeń w liczeniu, na przykład tego, ile jeszcze trzeba zebrać, by kupić wymarzoną zabawkę lub jakąś drobną przyjemność, choćby lody.

Sekret drugi – czytaj cyfry

Jesteście w sklepie – czytajcie razem ceny, czekacie na autobus – czytajcie rozkład i godziny odjazdów, idziecie na spacer – pobawcie się w odnajdywanie i odczytywanie wszystkich zauważonych cyfr.

Sekret trzeci – graj w gry matematyczne i logiczne

Każda gra, w której trzeba coś liczyć, dodawać czy odejmować, jest tu przydatna. Poczynając od tych, których istotą jest rzut kostką i dodawanie oczek, kończąc na tych dających nieograniczone możliwości rozwoju myślenia – czyli szachy.

Nieco starsze dzieci z pewnością polubią znany Monopol, te młodsze – polską grę „Superfarmer”, wymyśloną przez polskiego matematyka Karola Borsuka jeszcze w 1943 roku.

„W każdej nauce jest tyle prawdy, ile jest w niej matematyki.” Immanuel Kant

Warto zwrócić uwagę na te sklepowe propozycje, które są stworzone po to, by bawić i uczyć matematyki. Wyboru pozwolą dokonać wszelkie rankingi, których jest dużo w internecie – jeśli jakaś gra często się powtarza wśród polecanych i ma pozytywne komentarze użytkowników, warto ją sprawdzić.

Sekret czwarty – ćwicz pamięć

Tu też będzie o grze – bo kto nie zna gry „Memory”, występującej w niezliczonej ilości wersji. Dla tych, którzy mimo jej popularności wciąż się z nią nie zetknęli – przypomnienie: gra polega na odnajdowaniu dwóch takich samych (lub pasujących do siebie) kart spośród wielu ułożonych na stole obrazami od dołu. Za każdym razem, gdy para do siebie nie pasuje – odkładamy ją na miejsce, starając się zapamiętać, gdzie który obrazek leży, aby później wykorzystać to do odnalezienia właściwych kompletów.

Taką grę można nawet zrobić samemu, wycinając z kartonu niewielkie prostokąty i rysując na nich pary obrazów. Można do tego celu wykorzystać zwykłe karty do gry, parując je według figur.

To niezwykle efektywna metoda rozwijania pamięci i spostrzegawczości. Ma wiele dodatkowych wariantów, polegających na przykład na gromadzeniu obrazów według określonej sekwencji czy odnajdywaniu brakujących ogniw w łańcuchu obrazów.

Sekret piąty – ćwicz wyobraźnię

Jeśli zadajesz pytanie (najlepiej w formie zabawy, ale też podczas pomocy dziecku w lekcjach), niech maluch spróbuje obliczyć, co się da w pamięci. Oczywiście bardziej skomplikowane zadania wymagają formy pisemnej, ale im wcześniej dziecko zacznie liczyć „w głowie”, tym lepiej.

Są specjalne systemy nauki liczenia w pamięci, wiele z nich czerpie jeszcze z doświadczeń starożytnych. Poszukaj w internecie, a przekonasz się o ich różnorodności oraz o tym, jak można dzięki nim zarazić dziecko matematyką. A sztuka szybkiego liczenia będzie bezcenna w szkole, pozwoli maluchowi nabrać pewności siebie i sprawi, że matematyka stanie się łatwiejsza.

Czego nie robić, czyli jak zniechęcić dziecko do matematyki – antyporadnik dla rodzica i nauczyciela

Sekret szósty – dobierz odpowiednie narzędzia wirtualne

O ile młodsze dzieci z chęcią korzystają z tradycyjnych zabaw – o tyle te starsze za atrakcyjne uważają niemal wyłącznie narzędzia cyfrowe i elektronikę – smartfony, tablety, komputery, internet. Trudno jest z tym walczyć, dlatego warto ukierunkować cyfrowe zainteresowania dzieci na rozwiązania, które jednocześnie pomogą im w nauce matematyki. Istnieje wiele systemów i aplikacji wspomagających naukę.

Pozytywnie na ich tle wyróżnia się jedna z nowszych propozycji na polskim rynku – aplikacja Albert. Rejestracji oraz pobrania aplikacji dokonuje się przez stronę hejalbert.pl . Została ono opracowana przez doświadczonych nauczycieli, bazuje na szkolnym programie nauczania. Są to przeróżne ćwiczenia dobrane tak, by zainteresować dziecko matematyką, dając pozytywny feeback, dzięki czemu uczeń nie zniechęca się i ma motywację do dalszej nauki. Przypomina nieco grę komputerową, w której dziecko podróżuje po świecie matematyki.

Z systemem Albert dziecko uczy się, bawiąc, design aplikacji jest dostosowany do wieku, podobnie jak trudność zadań. W Polsce można już korzystać z wersji dla dzieci w wieku od 3 do 9 lat, wkrótce dostępna będzie wersja dla starszych uczniów, od 10. do 16. roku życia. Obecnie aplikacja oferowana jest za darmo, co jest jeszcze jednym argumentem, by sprawdzić jej skuteczność.

Sekret siódmy – pokaż przydatność matematyki na co dzień

Podczas zabaw czy nauki pokazuj dziecku, gdzie może mu się przydać dana umiejętność. Gdy uczycie się podstawowych działań – pokaż, jak łatwo dzięki temu policzy, ile dni zostało do wakacji. Gdy tematem jest geometria – policzcie i narysujcie, jakie jest możliwe ustawienie szafy czy łóżka podczas kolejnego przemeblowania pokoju. Niech dziecko robi listę zakupów i samo dodaje ceny i objętości, gotujcie razem, żeby ćwiczyć się w objętościach i wagach.

Jednym z najczęściej zadawanych przez uczniów w szkole pytań na matematyce jest: „A po co my się tego uczymy?”. Motywacja to podstawa, gdy dziecko wie „po co”, będzie przede wszystkim pytać „jak”. Spraw, aby jak najrzadziej musiało zadawać to pierwsze pytanie.

Krzyś odkrył, że matematyka może być zabawą. Dzięki Albertowi

Dziewięcioletni Krzyś przez pierwsze lata nauki nie przepadał za matematyką. Równania wydawały mu się zbyt skomplikowane, a tabliczka mnożenia nie do opanowania. Wszystko się zmieniło, gdy poznał Alberta. Dziś Krzyś uczy się liczyć i dobrze się przy tym bawi.

Kim jest Albert? To cyfrowy nauczyciel matematyki dla dzieci i młodzieży (wersja Albert Junior przeznaczona jest dla maluchów od 3 do 9 lat, a wersja Albert dla starszych uczniów – od 10 do 16 lat). Dostępny o każdej porze dnia i z dowolnego miejsca na świecie.

Albert – przyjaciel małych i dużych

Aplikację edukacyjną Albert odkryła Katarzyna, mama Krzysia.

Klaudia

Ola poprawiła jesienną ocenę ze sprawdzianu z matematyki z 3 na 5. Ja i mąż uczyliśmy się matematyki jeszcze na studiach i dziś potrzebujemy trochę odświeżyć pamięć. Chcąc pomóc naszej córce, chętnie rozwiązujemy z nią zadania.

– Krzyś nigdy wcześniej nie był tak dobry z matematyki. Miło jest też widzieć, że twoje dziecko tak dobrze się bawi podczas nauki – zapewnia kobieta.

Z pomocy Alberta korzysta też córka Katarzyny. Siedmioletnia Hania testuje aplikację, rozwiązując krok po kroku zadania dostosowane do jej wieku. Z Albertem wszystko wydaje jej się proste i zabawne. Użyte w aplikacji kolory i ilustracje zwiększają koncentrację i uspokajają Hanię. A interesująca i zrozumiała treść, w tym mnóstwo ciekawostek nawiązujących do sytuacji życiowych, wywołuje radość i pozytywne nastawienie u dziewczynki. Co ważne, interaktywne ćwiczenia pomagają Hani rozwijać logiczne myślenie i umiejętność rozwiązywania problemów.

– Albert sprawił, że nauka matematyki stała się kreatywna i zabawna. Dzieci mają poczucie, że osiągają mistrzostwo w swojej dziedzinie, i to jest bardzo ważne – zwraca uwagę Katarzyna.

Sprawdź Alberta, dołącz do 200 tys. rodzin

W stworzenie i rozwijanie aplikacji, którą można pobrać, rejestrując się na stronie www.hejalbert,pl , angażują się doświadczeni pedagodzy, nauczyciele i naukowcy. To oni są autorami ćwiczeń, pilnując przy tym, by zadania odpowiadały programowi nauczania i wynikom najnowszych badań.

Jak działa aplikacja? Najważniejsza jest w niej zabawa i system nagród. Po każdym ćwiczeniu dziecko otrzymuje pozytywny odzew. Wzmacnia to jego pewność siebie i motywuje do dalszej pracy.

Cyfrowy nauczyciel Albert towarzyszy już ponad 200 tys. rodzin na całym świecie.

Czy wiesz, że…

Ludzie uważający się za słabych z matematyki mają tendencję do unikania tego tematu pomimo tego, że mają wiedzę i zdolności potrzebne do rozwiązania zadań matematycznych.

Tak jak Katarzyna możesz wspólnie ze swoimi dziećmi wypróbować Alberta za darmo. Do Wielkanocy, a więc do 4 kwietnia, można pobrać aplikację i korzystać z niej bezpłatnie. Z pomocy Alberta można też w dowolnym momencie zrezygnować.

Więcej informacji można znaleźć na stronie www.hejalbert,pl

Szkolne błędy, czyli jak nie pomagać dziecku w nauce

Przede wszystkim – nie szkodzić. Często rodzice, chcąc wspierać dzieci, robią im niedźwiedzią przysługę. Kary i nagrody, wyręczanie w pracy, zarzucanie zbędnymi pomocami naukowymi – lista grzechów jest długa. Jak się ich ustrzec?

Rodzice kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej. Wiedzą, jak istotna jest edukacja, i starają się stworzyć maluchom jak najlepsze warunki do rozwoju. Niestety popełniają wiele „szkolnych” błędów, przez co ich działania przynoszą często skutek odwrotny od zamierzonego.

Wszystkich tych błędów uniknąć się nie da, ale poniższe wskazówki powinny chociaż trochę naświetlić problem i zmusić rodziców – szczególnie tych, którzy chcą bardzo aktywnie uczestniczyć w edukacji swoich pociech – do refleksji.

Nagroda, kara, porażka

„Jak to dobrze zrobisz, będziesz mógł pograć na komputerze.”

„Masz jedynkę – masz szlaban”.

Czyli – nagroda albo kara. Wielu rodziców nie widzi nic złego w takim sposobie motywacji do nauki. Sami zostali tak wychowani, więc uważają, że nie ma innego.

Powinni się więc zastanowić, czy rzeczywiście tak chętnie i pilnie uczyli się w systemie nagród i kar? Ile ze zdobytej w ten sposób wiedzy pozostało w ich głowach i czy mają wspomnienie poczucia radości satysfakcji z nauki, z dobrze zrobionej pracy domowej?

Prawdopodobnie odpowiedź brzmi „nie”.

Nic dziwnego – nagrody i kary są mało efektywnym motywatorem do nauki, a już na pewno nie długofalowym. Można się nauczyć dobrze na jeden sprawdzian w zamian za obiecaną nagrodę – ale nie da się nagradzać dziecka za każdą dobrą ocenę, a jeśli nie wyrobi ono w sobie wewnętrznej motywacji do nauki, nagrody też przestaną być skuteczne.

Wszystko może spowszednieć, nawet cenne prezenty za wyniki w szkole.

A kary? Strach nie jest dobrym motywatorem, dodatkowo wzbudzanie go w dziecku może prowadzić do poważnych zaburzeń emocjonalnych, a nadmierny stres znacznie ogranicza chłonność umysłu.

Idealną motywacją jest poczucie wartości wiedzy i jej przydatności w życiu. O to jednak trudno w szkole, której program jest – delikatnie mówiąc – nieszczególnie dostosowany do potrzeb realnego świata. Pozostaje więc zadbać o dobre warunki do nauki, jej optymalną organizację i relacje z dzieckiem, które sprawią, że rodzic będzie postrzegany jako pomocnik w rozwiązywaniu szkolnych zdań i problemów, a nie jak sędzia szafujący karami i nagrodami.

Ale tu uwaga – nagrody są potrzebne. Niech jednak będą formą uczczenia sukcesu, a nie wynikają bezpośrednio z jego osiągnięcia. Warto też czasem pójść na lody, gdy w dzienniczku pojawi się… zła ocena. Dziecko musi umieć radzić sobie z porażką i mieć świadomość, że jedna jedynka świata nie kończy.

Jak zmotywować dziecko do nauki?

Niech się uczy, gdzie chce – w miarę zdrowego rozsądku

Dziecku trudno jest usiedzieć w jednym miejscu, szczególnie wtedy, gdy ma za sobą już kilka godzin nauki w szkole. Częstym błędem rodziców jest zmuszanie malucha do nauki przy biurku. Dodatkowo – teraz jest to zwykle to samo biurko, przy którym dziecko od rana siedziało przed komputerem podczas lekcji zdalnych.

Dlatego, jeśli to tylko możliwe, pozwólmy odrabiać mu lekcje w innym miejscu. Czytać można na kanapie, pisać – przy stole w salonie lub gdziekolwiek, gdzie jest dziecku wygodnie. O ile ma wystarczająco dużo światła i odpowiednią powierzchnię do pracy. I o ile zapewnimy mu spokój – nie da się efektywnie uczyć przy włączonym telewizorze lub w pokoju, gdzie głośno bawi się rodzeństwo.

A powtarzać z pamięci lub odpowiadać na pytania zadane przez pomagającego w lekcjach rodzica można nawet, chodząc po pokoju czy… pomagając przygotować kolację.

Nadmiar korepetycji szkodzi

Wielu rodziców upatruje drogi do szkolnych sukcesów swoich pociech w korepetycjach. Jeśli tylko coś nie idzie – od razu szukają pomocy na zewnątrz. Tym sposobem dzieci mają po lekcjach drugą szkołę – zmienia się tylko nauczyciel.

Korepetycje nie są oczywiście niczym złym, ale zanim z nich skorzystamy, poszukajmy innych możliwości. Wiele szkół oferuje bezpłatne zajęcia wyrównujące, dodatkowe, prowadzone przez nauczycieli przedmiotu. Warto się w tej sprawie zwrócić do wychowawcy lub dyrektora.

Czasem korepetycje są bardziej dla rodziców niż dla dzieci. Rodzice chcą w ten sposób zapewnić sobie spokój – skoro płacą za korepetycje, to nie muszą się martwić pomaganiem dziecku w nauce. Nawet jeśli dobrze wpływa to na oceny – z pewnością kiepsko na relacje z dzieckiem oraz jego samoocenę. Bo skoro potrzebuje aż tyle pomocy z zewnątrz, to pewnie… jest gorsze niż jego koledzy, którzy z korepetycji korzystać nie muszą.

Aplikacja do nauki? Wybierz z głową

Wariacją korepetycji jest zarzucanie dziecka aplikacjami i portalami edukacyjnymi. W ostatnim czasie powstaje ich bardzo wiele, ale tylko niektóre są warte polecenia. Tymczasem rodzice (szczególnie „technologicznie zaawansowani” ojcowie) wykupują coraz to nowe usługi lub korzystają z wersji próbnych, testując je na swoich dzieciach.

Aplikacje wspomagające naukę to świetny pomysł, szczególnie że dzieci są zwykle zafascynowane nowymi technologiami i lubią z nich korzystać. Ale programy te nie powinny być wybierane na chybił-trafił. Niech to będą sprawdzone rozwiązania, najlepiej polecane przez wiarygodnych specjalistów lub choćby mające dużo pozytywnych opinii samych rodziców i uczniów.

Dobrym przykładem jest tutaj aplikacja Albert, pomagająca dzieciom w nauce matematyki. To opracowany przez doświadczonych nauczycieli system oparty na programie nauczania, prezentujący zagadnienia matematyczne w sposób przystępny i dobrze zorganizowany. Znana jest na całym świecie, korzysta z niej już ponad 200 tysięcy rodzin. W Polsce można się do niej zarejestrować i pobrać ją pod adresem www.hejalbert.pl , gdzie dostępna jest wersja dla dzieci od 3 do 9 lat, wersja dla uczniów starszych pojawi się wkrótce. Teraz można – do odwołania – korzystać z niej za darmo.

Albert, jako wirtualny nauczyciel matematyki, to sprawdzone rozwiązanie, w przeciwieństwie do wielu innych, które nie zawsze za główny cel stawiają sobie efektywność nauki. Lepiej trzymać się więc z dala od niesprawdzonych rozwiązań, a już na pewno lepiej je przetestować samemu, zanim damy je dziecku.

Jak pomagać dziecku w odrabianiu prac domowych?

Zrób to sam (uczniu)

Jednym z częstszych błędów rodziców jest wyręczanie dziecka – nawet jeśli nie bezpośrednio w robieniu pracy domowej, to przynajmniej w myśleniu. Prowadzenie dziecka za rękę przez wszystkie zadania to kiepski pomysł, choć to z pewnością przyspieszy odrabianie lekcji. Taka pomoc sprowadza się zwykle do tego, że dziecko pisze to, co rodzic mu dyktuje, nawet pod pozorem tłumaczenia zagadnienia.

To dziecko powinno dojść do rozwiązania, rodzic nie może mu go podawać na tacy. Dorosły ma zadawać pytania i tłumaczyć zasadę, którą dziecko następnie wdraża w praktycznym rozwiązaniu zadania. Czasochłonnym, ale bardzo skutecznym sposobem na naukę jest stawianie problemu i dawanie dziecku czasu na samodzielne znalezienie rozwiązania – w książce, zeszycie czy nawet internecie. Potem należy to razem przedyskutować i sprawdzić poprawnJak pomagać dziecku w odrabianiu prac domowych?ość. A jeśli dziecku nie udało się znaleźć rozwiązania – poszukajmy go razem.

Razem z nim, a nie – za niego.

Poszukiwanie odpowiedzi na pytania jest nauką samą w sobie i to na tym etapie dziecko uczy się najwięcej. O ile mu na to pozwolimy.

Wyłącz Adblocka, aby w pełni cieszyć się zawartością tej strony.